sobota, 11 maja 2013

1. Twitter



Dryyn!!!
- Halo? - Zaspana odebrałam telefon.
- Wstawaj! Będe po ciebie o 7:40 - Powiedziała Angelina
- Okej, Juz wstaję. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i zaczęłam szykować do szkoły.
    Poszłam do łazienki, umyłam się, załątwiłam swoje potrzeby i zaczęłam się ubierać. Założyłam jeansowe szorty, biała koszulę i czarne Vansy. Upięłam kok i zaszłam na sniadanie.
-Mamo! Wiesz jak cię kocham? - Spytałam.
- Córciu. Co chcesz? - Odpowiedziała, domyślając się o co mi chodzi
- Wiec... - zaczęłam niepewnie - czy dała byś mi na bilet na koncert Justina Biebera? Bo jest trasa i... - nie zdążyłam skończyc zdania, mama mi przerwała.
- Nie, przykro mi, ale nie mam tylu pieniędzy.
- Ale mamo. Będzie pierwszy raz w Polsce... - Miałam szklanki w oczach wiedząc, że nie zobaczę Biebera.
    Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam otworzyć. Wzięłam plecak i razem z Angeliną wyszłyśmy.

20 minut później.
- To jak? W sobotę o 17:00 u ciebie? - Spytał Martin
- Pewnie - Odpowiedziałam z uśmiechem.
   Nie mogłam sie opanować i na każdej lekcji i przerwie myślałam o Justinie.
   Po powrocie do domu poszłam do kuchni coś zjeść. Nagle zabrzmiał dzwonek. Krzyknęłam że jest otwarte. W korytarzu staęła Angela. Zupełnie zapomniałam że miała przyjść. Nalałam nam soku i poszłysmy do pokoju na pierwszym piętrze.
   Włączyłyśmy komputer i weszłysmy na fejsa. Każdy tylko pisał o tym koncercie. Zdołowana postanowiłam sprawdzic Twittera. Moje oczy sie rozszeżyły i były jak pięć złotych. Sam Justin Bieber mnie obserwuje. Skakałam po pokoju jak opętana.
- Ciesze się jak nie wiem co. Fajnie, że zostajesz u mnie na noc - powiedziałam.
- Nom. Ale ci zazdroszczę - żekła z uśmiechem.
- Dzięki - Uśmiechnęłam się - Ja tobie zazdroszczę że idziesz na koncert - wyznałam.
- Możesz mi zaufać, że ty tez idziesz.
- Co?! Ja to?
- Dowiesz sie wszystkiego w swoim czasie.
    Jeszcze jedno zauważyłam na Twitterze. Mam nową wiadomość. Nie mogłam uwierzyć. Justin do mnie napisał.
  Justin Bieber : "Hej Shawty ;* You Are beautiful. I have a surprise for you. Just reply to me. Stop by my car tomorrow at 15:30. Ok baby? <33"
   Zamurowało mnie. Płakałam jak nigdy w życiu. Jak to możliwe że akurat do mnie?! Nie mówię że to źle ale to dziwne. Oczywiście odpisałam mu.
 Lilyy ;3: " ;o Is it really you? Eemmm... Thank You Justin. You too. You are perfect. What a surprise? I can not wait. Ok. Justin ;*"
  Bo co mi zostało innego niż właśnie to napisać? To jest nie do uwierzenia.
   Poszłyśmy zjeśc kolację i jeszcze przed spaniem weszłam na Twittera ponowie by sprawdzic czy odpisał. Jak oczekiwałam, miałam rację. Odpisał...
  Justin Bieber: "I'm glad that you agree. You do not know how happy I am. I look forward to my Shawty ;** "
  Lilyy ;3: " I do not believe that he was writing to you. I never thought I did not write back. I love you. ;**
  Justin Bieber: I love you too. Believe and never say never my shawty. ;**
Pisałam z nim całą noc. Nigdy się tego nie spodziewałam. To cos niesamowitego.

  Sobota:
- Lily, wstawaj. Już 10:00 trzeba sie szykować.
- Już ta godzina? Dzięki. - Odpowiedziałam, powoli wstając z łóżka. Ale zanim poszłam do łazienki musiała sprawdzić Twittera. Na początku myslałam że to mi się śniło, ale nie. To sie działo naprawdę.
   Justin Bieber: "Check your phone Shawty"
Pamiętam że podawałam mu swój numer. Ale nie myslałam że go zapisze. Napisał mi sms'a
 Justin <3  : good morning baby ;**
 Ja: Good morning <33
Stało sie coś dziwnego. Nie wiem jak, ale chodze z Justinem Bieberem!!! Ale przeciez nikomu nie powiem bo mnie znienawidzą. Niestety. Justin mnie wyprzedził. Napisał na TT że z nim chodzę. Mimo moich oczekiwań dostawałam Same miłe wiadomości. Pozostawiając to w tajemnicy przed znajomymi poszłam z Angeliną do sklepu po zakupy na imprezę urodzinową.
Każdy na mieście robił sobie ze mną zdjęcia. Nie wiedziałam że każdy widział tego twetta. Trochę się załamałam ale dałam radę. 
Moi znajomi już byli w domu i pierwsze co usłyszałam zza pleców.
- No, no, no. Szczęścia kochana, szczęścia. Ale to nie wszysto co dobre cię dzisiaj spotka. mam jeszcze jedna niespodziankę. - Pogratulował mi i powiedział uprzejmie Nicolas.
- Co masz na mysli? I dziekuję. - odpowiedziałam 
- Masz tu paczkę, tylko nie piszcz ze szczęścia. - zaśmiał się 
 Otworzyłam ją i zobaczyłam bilety na koncert. Popłakałam się. To najlepsze dwa dni w moim życiu. A jutro koncert.
- Dziękuję wam bardzo. To niesamowity prezent. Nie spodziewała bym sie tego. - Podziękowałam im płacząc jak dziecko. 

____________________________________________

To pierwszy rozdział. Mam nadzieję że sie podoba. I przepraszam za błędy Jakieś uwagi? Jak tak to piszcie na gg: 47035385.
Komentujcie, żebym wiedziała że czytacie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz